Podobno w ogniu startuje się stal, a w deszczu i śniegu – dobry gospodarz miasta. Dlatego dziś nie było taryfy ulgowej. Mimo, że nikt po dobroci nie wychodził z domu, to jednak na rogu Jachtowej i Flagowej Aleksandrę Kosiorek przywitało zaskakująco duże grono mieszkańców Dębowej Góry. Chcieli nie tylko poznać obywatelską kandydatkę na urząd prezydenta Gdyni, ale i oprowadzić po okolicy, pokazując największe bolączki. Spacer był dość krótki, bo pogoda naprawdę dała do wiwatu – na szczęście gospodarz spotkania, Piotr Ananicz, był przygotowany na taki wariant i spotkanie przeniosło się pod gościnny dach pani Haliny Orłowskiej i jej Akademii Rozwoju Człowieka. Tam, przy kawie, herbacie i ciastkach rozmowa trwała dalej. Niesamowita jest wspólnota ludzi z tego terenu, połączonych nie tylko problemami i wyzwaniami, ale i sąsiedzką serdecznością. Poruszająca jest ich nadzieja na zmianę, na poważne potraktowanie i zmierzenie się z ich problemami braku dróg, dojazdów, oświetlenia, kłopotów edukacyjnych. Poruszające było też zaproszenie na sąsiedzkie ognisko w noc świętojańską, z nadzieją, że to będą odwiedziny nowej pani prezydent.
Bardzo dziękujemy za gościnę, opowieści o tym zapomnianym fragmencie Gdyni, nadziejach, rozczarowaniach i obserwacjach. Bardzo krzepi nas ta nadzieja na zmiany i wspólna diagnoza obecnej sytuacji w mieście. A pewnego radnego Samorządności z okolicy lojalnie ostrzegamy, żeby nie zapuszczał się w te tereny, bo ci ludzie nadal pamiętają złożone i nigdy nie dotrzymane obietnice.
Odwiedzamy kolejne dzielnice, spotykamy kolejne osoby a na tych spotkaniach rodzi się wzajemna ciekawość i porozumienie. Wierzymy, że takiej zmiany nam w Gdyni trzeba: administratorów miasta ciekawych ludzi, wrażliwych i zaangażowanych, z empatią ale i determinacją, by działać skutecznie. Widać, że i mieszkańcy na takich włodarzy czekają. Technokraci zupełnie się nie sprawdzają – ani ci obecni, ani ci, którzy niedawno zgłosili aspiracje.