Gdy wydaje się, że widzieliśmy wszystko, gdyńska rzeczywistość nadal umie zaskoczyć. Tym razem o tym, jak urzędnicy po dwóch latach odkrywają to, o czym wiedzieli od początku, a swoim odkryciem uzasadniają własną bezczynność.


Ale po kolei.

Przenieśmy się na Leszczynki. Tamtejsza rada dzielnicy, podobnie jak pozostałe, kilka lat temu miała przygotować i skonsultować z mieszkańcami listę proponowanych zadań remontowo – inwestycyjnych. Trzeba sprawdzić co jest w konkretnym temacie do zrobienia, na czyim gruncie, jakich wymaga to prac, ile będzie kosztować, jaka komórka urzędu się tym zajmie – i jak się tą całą robotę wykona, wyceni i uzgodni, rada przekazuje prezydentowi do realizacji. Tak stało się i w tym przypadku i 8 czerwca 2021 prezydent Szczurek zarządzeniem 📃 przyjął do realizacji 10 zadań „leszczynkowych”. To, że prawie dwa lata później liczba zrealizowanych zadań z tej listy wynosi okrągłe ZERO, to już sprawa budząca grozę, ale najciekawsze przed nami.


Dopytywani przez zaniepokojonych brakiem działań radnych („od ponad dwóch lat nie otrzymaliśmy żadnej informacji o przebiegu postepowań czy planach dotyczących wykonania”) wysocy urzędnicy, mówią, że sprawdzą. I oto 17 marca 2023 Wydział Inwestycji informuje, że jednego z zadań (oświetlenia najstarszego gdyńskiego pomnika, Ofiar I Wojny Światowej) w ogóle nie zrealizuje, bo jedna z działek NIE STANOWI WŁASNOŚCI gminy, a gmina, co do zasady, NIE MOŻE inwestować na nieruchomościach będących jej własnością.


Można by się zastanowić, dlaczego, PO DWÓCH LATACH od przyjęcia tematu do realizacji, urzędnicy ODKRYLI, że jedna z dwóch działek, na których trzeba postawić latarnie, nie należy do miasta.

ALE

Oni już przyjmując zadanie do realizacji doskonale wiedzieli, że jedna z działek NIE NALEŻY DO MIASTA 🤦.
W metryce tego zadania, będącej zresztą załącznikiem do zarządzenia 📃 prezydenta z 8 czerwca 2021 jest napisane o jednej z działek: własność osoby prawnej – Parafia Rzymsko-katolicka p.w. Św. Józefa (dz.808) z wytłuszczonym dopiskiem: REALIZACJA INWESTYCJI WYMAGA ZGODY WŁAŚCICIELA NIERUCHOMOŚCI. (dość oczywiste zresztą)

Zatem: bierzemy temat do realizacji, dwa laty milczymy, a po dwóch latach, dopytywani, odpowiadamy, że niestety nie zrobimy, bo – wyobraźcie sobie! – to nie jest gminny grunt! No i się nie da! Mimo, że od dwóch lat wiemy, że nie jest gminny i wiemy, że się można działać, jeśli pozyska się zgodę właściciela 🤦. Nie ma żadnej informacji, że właściciel się nie zgodził. Ba, nie ma nawet żadnej informacji, że zapytano. Jest informacja, że gmina, CO DO ZASADY, NIE MOŻE.


To jest NIEPRAWDOPODOBNE. To nie tylko lekceważenie rady dzielnicy i mieszkańców, to także robienie pośmiewiska z urzędu i prezydenta, który zadanie przyjął do realizacji. To robienie głupka z urzędników, którzy opisują stan prawny, twierdząc, że można działać, a dopytywani po dwóch latach, informują o znanym im stanie prawdy niemal jak o epokowym odkryciu, informując, że w takim razie to się przecież nie da!

Nie mamy dobrych wiadomości.


To miasto przestało działać. Funkcjonuje już tylko siłą rozpędu i przypadkowych decyzji. Nikt tego nie koordynuje.
Jest i inna wersja, naszym zdaniem również możliwa. Po prostu, szuka się każdego pretekstu, by opóźnić lub odmówić realizacji zleconych zadań, bo w miejskiej kasie jest już tylko przeciąg.